czwartek, 4 lutego 2010
party
Archiwalne zdjęcie, co mi Paweł od znajomych podesłał, kiedy to na moje imieniny wypiliśmy morze alkoholu. Dostałam całą płytkę pysznych fotek z zeszłego roku, od Piotrka i Magdy.
Bardzo miło.
Paweł powrócił z Polski, zgubili mu walizkę z wódką, kiełbasą i soczewkami zamówionymi dla Kelly.....uj...mamy wszyscy nadzieję , że się odnajdzie.
Dzisiaj pomachałam Ahmadaowi, wczoraj jego wyjazd uczciliśmy serią Teqilli. Smakowa była, Leon teraz za barem w Yalla, mamy więc nieco większe porcje alkoholu w cenie 50.
Zimę zatem przeżyjemy.
Poza tym, wiatr, romans z Thomasem kwitnie, powoli jednak przygotowuje się mentalnie do opuszczenia Dahabu i zakończenia tej sielskiej przygody.
Zapytałam również konsula w Kairze czy może mi przedłużyć paszport, abym swobodnie mogła do Jordanii wyjechać i wrócić do Egiptu. Odpowiedział: paszportu nie można przedłużyć, proszę sobie wyrobić nowy bo zakłada Pani liczne podróże w niestabilnym regionie.
I co tu teraz o tym myśleć....uciekać trzeba.....hahaha.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz