czwartek, 29 października 2009

boat trip



i udało się zorganizować pierwszą od czterech lat wycieczkę łodzią na odległe Dahabowi rafy. Tym samym miałam day OFF. Wspaniałe uczucie, wiatr, łódka, relax. Wieczorem wraz z Pasikiem i Zoltanem wykończyliśmy litrowy gin, co sprawia, że moja głowa jest dużo większa i jakby pełna wody. Po raz kolejny trzeba się przyznać do słabości kondycji przy konsumpcji alkoholu. Tutejsze warunki sprzyjają odpoczynkowi przy sziszy, nie przy napitku.
Dzisiaj podejmę próbę zdania egzaminu ze sprzętu. jak mi głowa wcześniej nie pęknie, hihi...
spóźnione foto z okienka wizowego - procedury wciąż nie pokończone, wiza w drodze.
Uściskiwuję!

niedziela, 25 października 2009

praktyka

sezon w pełni. dużo pracy, ale i dużo nauki. Fizyka po angielsku za mną, dzisiaj fizjologia ( znaczniej przyjemniejsza materia). Od kilku dni mam pomocnika, Richard z Nowej Zelandii. Dobry z niego kompan, trochę za dużo pytań zadaję, mówi perfekcyjną angielszczyzną, co mnie już trochę denerwuje i nosi jakąś sztuczną plastikową osłonkę na zęby,która pozostawia w różnych miejscach jak je i pije. Obrzydlisto....postaram się zrobić foto dokumentacyjne....Wujaszek Samir wrócił, zagania wszystkich do pracy, w związku z szałem sezonowym brakuje wszystkiego, jak na wojnie. Pozdrawiam więc z frontu, temperatura otoczenia 30, wody 25.
Dziś mało czasu, postaram się nadrobić później.

niedziela, 18 października 2009

nowy wymiar

wczorajsze imieniny były huczne. bardzo dużo wódki musiałam wypić. i tej z górnej i tej z dolnej półki. bleee..... nurkowym zwyczajem wypiłam również alkohol nalewany przez rurkę z założoną jednocześnie maską - można się udusić. Dzisiaj jednak samopoczucie obrzydliwe. Nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki nie zeszłam pod wodę. Pulsująca głowa i ściśnięte flaki, pawik w przełyku trzymany przez 42 minuty. Oj, nigdy więcej nie dopuszczę do takiego zestawienia. Wczorajszy alkohol to ostatni alkohol. Kolejny może bardziej symboliczny i dopiero za jakiś długi, długi czas.
Czas pod wodą umiliły mi jednak widoki - divesite o wdzięcznej nazwie Islands po raz kolejny mnie zachwyciło..... 2 ośmiornice, ławica barakud i piękne korale. Hassan poprowadził nas nowa trasą - wspaniały szlak. Po wynurzeniu jednak czułam jedynie słabość i niezborność ruchową.
Dzisiaj egzamin z fizyki.....chryste panie, nic się nie zmieniło, wciąż fizyka jest nie do pojęcia. Musiałam ściągać z klucza odpowiedzi... Wstyd!

sobota, 17 października 2009

rower visa i imieniny


Dużo wątków muszę poruszyć aby pouzupełniać moje dokonania tutaj. Kolejność przypadkowa. Wykonałam kroki w kierunku legalizacji swojego pobytu tzn. pojechałam na wycieczkę do TOR załatwić wizę na kolejne 6 miesięcy. Koszt 1 euo. Jeszcze muszą potwierdzić mój profil z lokalnymi security i wiza gotowa do odebrania.
Zakończyłam specjalizację pt. deep dive, przypieczętowana zalogowanym nurkiem o głębokości 41 m. Był to również mój pierwszy nurek jako przewodnik. Prowadziłam grupę 3 nurków - nie było trzeba korzystać z planu awaryjnego, na moje szczęście.
Rozpoczęłam już na dobre procedury divemasterskie - powoli kolekcjonuję punkty i jak wszystko wypadnie zgodnie z założeniami to w 3 tygodnie kończę nauki.
Posunęłam się do przodu - powoli i w pyle, na rowerze. Zakupiłam rower. Za szlachetną cenę 110 LE. Dla niezorientowanych w walutach wyjaśniam, że to wydatek rzędu 20 dolarów amerykańskich.
Koniec roku się zbliża, więc małe szaleństwo w centrum. Dorabiamy papiery, wymyślamy statystyki itd. Wszystko po to, aby coroczna wizytacja centrum wypadła bez zarzutu i aby przybito nam pieczątkę, że możemy działać w roku 2010. Mój kociak rośnie szybko, zdaje mi się, że jest chłopcem ale zbyt wcześnie aby potwierdzić tą informację na 100 %. Posikał mi troszkę w pokoju, to na pranie, to na łózko. Standardowe procedury zastosowałam, powoli przyzwyczajam go do spania poza domem. jest waleczny i dobrze sobie radzi w naszym wielkim kocim środowisku.
Dzisiaj celebruję imieniny, niewytłumaczalne dla cudzoziemców święto. bO niby kiedy są imieniny Mohammada, Ahmada i Saori... Dziękuję rodzicom za telefon, miła niespodzianka. Ostatnio jakoś rzadko na necie bywam, więc i okazji z rodziną porozmawiać nie miałam.
Jakiś czas temu przekonałam się na nowo do alkoholu.....niestety po tygodniu eksperymentów stwierdzam, że w mojej diecie pojawiło się zaburzenie i skóra nie lubi alkoholu. Jak tylko poluzowałam rygorystyczne założenia efekt sie natychmiastowo zmienił. Ciężko jednak trzeba pracować na oczyszczanie organizmu. Motywacja troszkę mniejsza, bo przyjemnie jest zjeść ciepły placek i napić się zmrożonej wódki i ginu. Dostałam od klientów alkohol, więc i go wypiłam. Tfu, świństwo!!!

sobota, 10 października 2009

alicja w krainie czarów


bajkowe doznania ostatnio. nurkujemy w przepięknych ogrodach rajskich. świat fantazji. wieczorem dym o egzotycznym zapachu, skusiłam się też na alkohol. Miłe doznanie. Dzisiaj dostałam na pożegnanie 1 litr wybornego Bombay ginu od klientów. Chyba się nie zmarnuje...
Zaprzyjaźniłam się z Ahmedem, instruktorem z Joradanii. Sympatyczny i otwarty, ale romansować z nim nie będę. Postaram się mimo wszystko utrzymać czystość rasy.
Ahmed jest optykiem, ale od czasu do czasu przyjeżdża do Egiptu pracować jako instruktor. Całkiem przypadkowo w trakcie jednego z wieczorów opracowałam plan powrotu do domu. W drodze do Polski pojadę do Joradnii zooperować laserowo wadę wzroku. Jordania ma najwyższy standard medyczny w całej zatoce - zabieg w wytwornej klinice kosztuje 400 EUro.....ale po zabiegu nie można 3 miesiące nurkować. Wspaniała wizja uzdrowienia zatem.

środa, 7 października 2009

maleństwo


mam maluszka. kocia znajda, którą przygarnęła Tracy kilka dni temu. Tracy i Jimmy wyjechali do Sharmu, zostawili mi kociaka. Ma 3 tygodnie, nie mam rodziny.spał ze mną bardzo grzecznie, wtulony w moją szyję, tuż między potylicą i poduszką. słodziaczek z tego szczeniaka, ma jeszcze szafirowe oczy, brudny pyszczek i miałczy jak tylko się obudzi.
nasza wspólna zabaweczka, przytulanka.
dzisiaj dzień zaczęliśmy porannym nurkowaniem. 6.45 bardzo dobra pora na przywitanie się z wodą. zatrudniłam nowego divemaster o imieniu Omar. Chyba dobry wybór.
poza tym wszystko po staremu, przesiąknęłam już tzw. diving industry.

wtorek, 6 października 2009

pierwsze 37


hej...witajcie. qrcze, znowu poślizg z pisaniem. tyle się dzieje, wieczory zajęte. codziennie nocne nurkowanie, nie ma czasu na neta. rozkochuję się w wieczornym sziszowaniu, próbuje nowe smaki. można zamówić sziszę o smaku cappucino, miodową i coca coli....hehhe zawsze coś dziwnego musi być w tym arabskim świecie.
okazuje się, że lata doświadczeń pracy w selectcampie robia swoje. Praca w centrum to chyba mój żywioł, wszyscy zadowoleni, klienci adorują, uwodzą i zapraszają do swoich odległych domowych zakamarków. Krąg znajomych się bardzo powiększa. miłe to, nie powiem.
foto zrobił znajomy, na 37 metrach.

sobota, 3 października 2009

master scuba


czas tak ucieka szybko, że nie wiem kiedy i znowu luka w korespondencji z zagranicy (czy to się tak pisze?). wszystko się układa harmonijnie. nie mam czasu i weny na fotografię, ale wpadłam na pewien pomysł, o charakterze artystycznym. Zamawiam zatem aparat ze stanów i zaczynam podwodą przygodę. Opiszę szczegóły pomysłu w kolejnym poście, bo teraz bardzo w biegu.
Mija już miesiąc, qrcze, strasznie szybko a zarazem powoli się toczy tu życie. Wydaję mi się, że jestem tu od zawsze....
W międzyczasie robię MASTER SCUBA DIVER, zaczęłam od specjalizacji DEEP DIVE. 4 nurkowania na 40 m. COOOOOl.
Causy dla wszystkich zakochanych w blogu.