sobota, 20 lutego 2010

dni mijają

i snuje się powoli godzina za godziną, dopada mnie senność potworna, po 2 dłuuuugich nurkowaniach. Dzisiaj musialam uadawać, że jestem znawcą tutejszej rafy......nawigacja podwodna na orientacje, ale dla pewności kompas też wzięłam. Przydał się, bo tutejsza rafa potrafi wyprowadzić na manowce. Inaczej niż w Dahabie, trudniej powrócić w pożądane miejsce wyjścia, wiec póki co będę z kompasem się trzymać za pasem. Jest taki malutki, że prawie go nie widać....
Penetracja wraku to żaden problem, ale trzeba jeszcze go w czeluściach niebieskich znaleźć. Dzisiaj się udało, ale jeszcze potrzebuję kilku razy aby obadać i zapamiętać gdzie jakie ryby mieszkają. Bo cała sztuka divemasterska polega na pokazywaniu ciekawostek.....ale trzeba znać miejsce aby swobodnie się poruszać po terenie.
A zatem aby do wiosny, na razie znam miejsce z wrakiem Ceder Pride i bajecznie kolorowy Japanese Garden.

Zmieniłam kolor blogga, żeby był inny niż stacja dahab....mam nadzieję, że lubicie różowy.

2 komentarze: