czwartek, 17 września 2009

zatoka


przepraszam, ale wifi tutejsze to nie wifi w domu. Prędkość i stałość łącza pozostawia wiele do życzenia. ale jestem, niemalże codziennie podłączona.
walczę wciąż z zatkaną zatoką po lewej stronie czaszki. Zatkała się, biorę jakieś proszki, krople i wciągam nosem morską wodę (takie zalecenia). Kilka dni zatem do tyłu z nurkowaniem.
Mój brazylijski kolega postanowił niestety na dobre opuścić centrum, póki co ogarniam sprawy sama. Zmieniłam też pokój na mniej luksusowy, ale za to z widokiem godnym pozazdroszczenia. Trzeba jednak kilka razy dziennie się wspinać na drugie piętro. Na tzw. tarasie powstało Japońskie getto, może mi się oczy rozejdą na boki od tego sąsiedztwa bliskiego. :)
Wieczory ostatnie spędzam z Josepem, z molassą o smaku wiśniowym naprzemiennie z jabłkowym oraz chińskim jedzeniem. Bardzo dobra restauracja obok z chińczykami, pierwsza klasa, autentyk i przyjazna cena. Dobry czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz