poniedziałek, 14 września 2009

sqeeze

r
dzisiaj pojawiły się pierwsze problemy techniczne w życiu nurka. pomimo tego, że dołożyłam wszelakich starań i przed wyjazdem odwiedziłam pana stomatologa, to poczułam tzw. teeth sqeeze. Dla mniej wtajemniczonych wytłumaczę, że chodzi o nie wyrównane ciśnienie w zatoce szczękowej. Czekam do jutra, jak ból zęba (minimalny ale jednak) nie minie muszę udać się do tutejszego dentysty. Ajmer zapewnia, że utrzymane są wszelkie standardy higieny. chyba należy mu wierzyć. Może zatem jednak wypełnienie nie trzyma jak trzeba, albo jest jakaś szczelina w okolicy. dziwne to uczucie było, na 3 metrach już poczułam kłucie w całej zatoce szczękowej, ścisnęło, łza z oka poszła...uuuuu, przetrzymałam, na 8 metrach już ból prawie nie odczuwalny. za to po wyjsciu z wody do teraz, a minęło 5 godzin, czuję ucisk na całą szczękę. dyskomfort, nie fajnie, smutne.
poza tym dzień jak co dzień - słońce, morze, ramadan.
jutro mam na popo, mogę się wylegiwać do 14.30. ale prawda jest taka, że w tutejszych okolicznościach budzę się dosyć wcześnie i nie myślę o spaniu w dzień. rano zielona herbata, lekkie śniadanie i woda, ta słodka i ta słona.
umacniam relacje polsko-japońsko-hiszpańskie. wataru san, instruktor japoński - bardzo sympatyczny typ. ciekawe rzeczy mają w głowach Japończycy, sympatyczna przygoda poznawać w arabskim kraju ich naturę i zwyczaje. Katalończyk - wzorowy student, studiował podręcznik całą noc, rano egzamin na piątkę.
mieliśmy dzisiaj na kursie przykład paniki podwodnej. Katie, Angielka, na widok wzburzonego odrobinę morza dostała dygawki. Spanikowany uczeń nie przyznaje się do błędu, mówi, że maska jest zła, że płetwa mu spada, że but się rozpina i że kołysze i mdli...ciekawe doświadczenie. jako przyszły dive master czy też instruktor dobrze widzieć takie przykłady i sposoby na ich rozwiązywanie. Tutaj diving to fun i zabawa, fabryka pieniędzy. mówi się everything gonna be all right.
poprosiłam chłopaków aby posprzątali mi pokój, zamiast tradycyjnego łabędzia zastałam mumię ubraną w moją piżamę, spódnicę, czapkę i okulary.....że im się chce.

1 komentarz:

  1. Witaj Gosiu, ale się czyta Twoje teksty! Cieszę się że zanurkowałaś w takim świecie. My tu sobie pracujemy. I tylko do pełni szczęścia brakuje nam inengo zdjęcia p. Juszczaka do wywiadu - masz może dostęp do swoich archiwów, żeby coś znaleźć? Ania T.

    OdpowiedzUsuń