piątek, 9 kwietnia 2010

trutka

2 dni z trutką w brzuchu. Najadłam się łapczywie świniny z rosyjskich delikatesów. Produkt przeznaczony był do gillowania, więc spożyty w pośpiechu bez ognia zaszkodził mi. Mój immu system jednak działa dobrze, walczyliśmy przez chwilę, brzuch podolewał jakbym się kamieni najadła, ale jest już dobrze.
Mój telefon wytrzeźwiał. Hammdullah!!! Gin wyparował z niego, opaliłam go na słońcu, przewietrzyłam sprężonym powietrzem.....
gra i dzwoni.

Przechodzą mnie dreszcze powrotu.
Tęsknota za morzem jak go zabraknie.
Dominuje mnie jednak uczucie radości powrotu do domu na jakiś czas. Dosyć tego orientu. Troszkę stresu z walką na lotniskach z bagażem. Z nurkowymi gratami, laptopem i aparatem będzie tego ok 60 kg. Do Madrytu zamierzam zabrać tylko bagaż podręczny, koniec z walizami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz