czwartek, 8 kwietnia 2010

powrót

Wróciliśmy na szklane ekrany i touchscreeny...nie ma jednak sensu opisywanie co wydarzyło się w minionych dniach. Czas pędzi do przodu i to jest ważne, lada chwila zaczynam pakowanie gratów. Wykańczam wszystkie kosmetyki, zużywam ubrania aby ograniczyć swój bagaż do objętości i wagi, którą mogę unieść. Bilet powrotny wciąż nie zablookowany, waham się między opcją lotu z Izraela, zobaczenia Jerusalem lub bezpośrednio z Aqaby do Brukselii. Może do Wiednia, może do Niemiec. Różne są drogi, ale wszystkie prowadzą do wrocławia.
Tak kochani, już niebawem panna fontanna pojawi się w majowej poświacie i pozostanie do 31 maja. bardzo mi się już chce powracać. odliczanie włączone. gdyby nie Pete wyjechałabym za 2 tygodnie, ale chcę poczekać na jego instruktorski egzamin a właściwie jego świętowanie. bardzo się cieszę, że moje dni w Aqabie nabrały blasku i życia.
Pete jest radosnym elementem tutejszego etapu. tym samym życie w Aqabie stało się droższe, wydatki towarzyskie.
Wczoraj mój telefon stracił kontakt ze światem, utopił się w kroplach ginu. Rozpaczliwie próbuje go osuszyć i wskrzesić w nim życie. To taki piękny model. Mam nadzieję, że się obudzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz