piątek, 23 kwietnia 2010

pożegnania

I zaczęło się. Uściski i goodbaje.
Wczoraj wieczorek u Kell a po północy klub 35. na do widzenia nie zagrali najlepiej. W połowie muzyka stała się bardzo kiczowata. Oszczędzałam siły, aby panować nad oczami. Udało się. Cztery drinki na cały wieczór to przy tutejszych warunkach czysta abstynencja.
W poniedziałek odjazd. Mam nadzieję, że wystrzelone wczoraj anonimowo katiusze nie spowodują stanu wojny w Aqabie i nie zamkną granicy z Izraelem. Że samoloty będą latać i bezpiecznie lądować. Że pan z busa, do którego ciężko się dodzwonić, odbierze mnie z Daun i zawiezie do domu. Że już niedługo będę ściskać się ze wszystkimi i wznosić żołądkowo gorzkie toasty.

Na koniec jeszcze z lokalnych ciekawostek. Wnętrza tutejszych samochodów są niezwykle wyszukane. Arabowie lubują się w futerkach, maskotkach i błyszczących odblaskowych dekorach.
Im słodziej tym bezpieczniej chyba.
Na ten przykład pulpit tira.....mięciutkie koteczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz