czwartek, 29 października 2009

boat trip



i udało się zorganizować pierwszą od czterech lat wycieczkę łodzią na odległe Dahabowi rafy. Tym samym miałam day OFF. Wspaniałe uczucie, wiatr, łódka, relax. Wieczorem wraz z Pasikiem i Zoltanem wykończyliśmy litrowy gin, co sprawia, że moja głowa jest dużo większa i jakby pełna wody. Po raz kolejny trzeba się przyznać do słabości kondycji przy konsumpcji alkoholu. Tutejsze warunki sprzyjają odpoczynkowi przy sziszy, nie przy napitku.
Dzisiaj podejmę próbę zdania egzaminu ze sprzętu. jak mi głowa wcześniej nie pęknie, hihi...
spóźnione foto z okienka wizowego - procedury wciąż nie pokończone, wiza w drodze.
Uściskiwuję!

1 komentarz: